sobota, 7 stycznia 2012

Haruki Murakami - O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu

Ta książka Harukiego Murakami nie jest powieścią ani zbiorem opowiadań. To swoisty pamiętnik autora, jak on sam pisze - wspomnienia obracające się wokół biegania. Czemu właśnie biegania? Otóż pan Murakami jest zatwardziałym biegaczem. W momencie wydania książki, a było to bodajże w 2007 roku, biegał na długich dystansach już 25 lat. Kawał czasu, niewyobrażalny dla osoby takiej jak ja - kogoś, kto nie ma ukończonej nawet magicznej bariery 20 lat. Autor mówi o tym, że przez dłuższy czas chciał zabrać się za napisanie tej książki i to faktycznie widać. Dzięki temu niby-pamiętnikowi możemy zajrzeć w duszę jednego z najlepszych współczesnych pisarzy japońskich i dowiedzieć się między innymi, co jest dla niego ważne, czym zajmuje się co dnia, jaką ma osobowość, co robił przed tym, jak został pisarzem i skąd w ogóle przyszedł mu do głowy pomysł na to, by zostać powieściopisarzem.
Styl Murakamiego oczywiście jest obecny - pomimo tego, że "O czym mówię..." nie jest powieścią, nadal można w uważnym, lecz naturalnym doborze słów autora wyczuć charakterystyczny dla niego "przepełniony emocjami" spokój. Jako że jest to swego rodzaju pamiętnik, wyłapać można, czasem powiedziane wprost, czasem między wierszami, różne rady i przemyślenia, w większości trafne. Widać, że Murakami ma już swoje lata i obok poprawienia stylu, nabrał już nieco życiowej mądrości.
Książkę polecić można przede wszystkim osobom, które znają i kochają Harukiego Murakami, jednak myślę, że nie tylko one będą czytały z przyjemnością wspomnienia biegającego pisarza. Jak dla mnie - jest to idealna książka na wyciszenie, zatrzymanie się w pędzącym świecie i pomyślenie nad paroma sprawami.

Ocena: 9+/10


piątek, 6 stycznia 2012

Fate/stay night

Dużo, dużo słyszałem o Fate/stay night. Genialne anime, wspaniałe, etc. Zabrałem się za tą serię więc z przeświadczeniem, że doznam duchowego oczyszczenia, moje oczy wypłyną z radości, a ja sam nigdy nie będę chciał nic więcej robić, niż oglądać tą serię w kółko.
Być może właśnie opinie, które słyszałem o Fate sprawiły, że odebrałem je inaczej, niż powinienem. Na początku, gdzieś do 7 odcinka, wcale nie chciało mi się wracać do kompa i odpalać kolejnych odcinków. Fabuła - średnia, muzyka (opening i ending) strasznie mi się nie podobała... Postacie też płytkie; co oni w tym wszystkim widzą? No ale w końcu, po dłuższej przerwie, wziąłem się za siebie i skończyłem oglądanie.
I co? Fabuła nadal pozostała średnia, muzyka wciąż była nieprzyjemna dla mojego ucha... Ale zacząłem chłonąć serię odcinek po odcinku, a gdy doszedłem w końcu do 23, przedostatniego, pomyślałem: to już?
Pomimo swych wad, Fate/stay night wciąga. Chce się nie tyle śledzić fabułę, ile poczynania bohaterów, ponieważ zaczyna się czuć do nich sympatię. I to jest dla mnie siła tego tytułu.

Ocena: 8/10