piątek, 6 stycznia 2012

Fate/stay night

Dużo, dużo słyszałem o Fate/stay night. Genialne anime, wspaniałe, etc. Zabrałem się za tą serię więc z przeświadczeniem, że doznam duchowego oczyszczenia, moje oczy wypłyną z radości, a ja sam nigdy nie będę chciał nic więcej robić, niż oglądać tą serię w kółko.
Być może właśnie opinie, które słyszałem o Fate sprawiły, że odebrałem je inaczej, niż powinienem. Na początku, gdzieś do 7 odcinka, wcale nie chciało mi się wracać do kompa i odpalać kolejnych odcinków. Fabuła - średnia, muzyka (opening i ending) strasznie mi się nie podobała... Postacie też płytkie; co oni w tym wszystkim widzą? No ale w końcu, po dłuższej przerwie, wziąłem się za siebie i skończyłem oglądanie.
I co? Fabuła nadal pozostała średnia, muzyka wciąż była nieprzyjemna dla mojego ucha... Ale zacząłem chłonąć serię odcinek po odcinku, a gdy doszedłem w końcu do 23, przedostatniego, pomyślałem: to już?
Pomimo swych wad, Fate/stay night wciąga. Chce się nie tyle śledzić fabułę, ile poczynania bohaterów, ponieważ zaczyna się czuć do nich sympatię. I to jest dla mnie siła tego tytułu.

Ocena: 8/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz