piątek, 14 października 2011

Suzumiya Haruhi no Shoushitsu

Zniknięcie Haruhii Suzumiyi. Wziąłem się w końcu za ten film, bo nie chciało mi się wracać do Baccano! - za dużo myślenia. Przeglądając folder "Anime" wchodziłem do wszystkich katalogów po kolei i natknąłem się właśnie na Shoushitsu. Pomyślałem sobie "a co mi tam, Yuutsu nie było złe". I tak zaczęła się moja kolejna przygoda z Kyonem i resztą...
Nie wiedziałem, przyznam szczerze, że seria anime aż tak mi się podobała, by słysząc bardzo dobrze znany opening przeszły mnie dreszcze. Ale jednak. Suzumiya Haruhi no Yuutsu było dobre, ale troszkę wkurzał mnie okres "Endless Eight", tak więc do końca serii dobrnąłem lekko poirytowany. Teraz, siedząc przy kompie i oglądając miotającego się w bezsilności Kyona, próbującego rozwikłać zagadkę zniknięcia szefowej SOS-Dan, zorientowałem się, jak bardzo brakowało mi tej chamskiej, zarozumiałej, energicznej dziewuchy. Film cały czas trzyma w napięciu, jest parę genialnych zwrotów akcji, strona techniczna jak zwykle miażdży praktycznie całą konkurencję. Do tego moje ulubiony zabawy z czasem i doprowadzająca mnie do obłędu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), trzymająca za jaja japońska mentalność. Nie będę się produkował. Po prostu - jeśli oglądałeś Melancholię, koniecznie obejrzyj film. Nawet jeśli serial nie za bardzo Ci się podobał. Gwarantuję, że kiedy usłyszysz "Kotae wa itsumo watashi no mune ni...", łezka zakręci się w oku. Bo przecież zacznie się kolejna wspaniała przygoda z Brygadą SOS!



Ocena 9+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz