piątek, 16 grudnia 2011

Assassin's Creed Revelations

1. Jest, jest w końcu jest! Nowy Assassin's Creed!
2. Uuuooo, jest rozmach. I ona na prawdę umarła... Cholera.
3. No, rozpoczęcie fabuły wyśmienite, oby tak dalej.
4. O kurde, Konstatynopol! Zarąbiście wygląda.
5. Altair! Ale jakiś niemrawy.
6. No ok, ok, fajnie. Ale wprowadzenie tak długo trwa? Przesada. Choć te nowe gadżety są całkiem fajne.
7. O, super, nie trzeba już czekać, żeby uwolnić kolejne dzielnice miasta. I znowu tyle rzeczy do kupienia!
8. Fuck, znowu Altair... Męczą mnie te przerywniki.
9. Fajnie się biega, ale... Chciałbym już zrobić coś takiego znaczącego.
10. Eche, eche... Kiedy się w końcu skończy to wprowadzenie?
11. WTF, TO JUŻ KONIEC!?!

I tak mniej więcej wyglądała moja przygoda z Revelations. Gra się fajnie, nie ukrywam, ale chyba wszystko, co dało się wycisnąć z Ezio zostało pokazane w Brotherhoodzie. Fabuła nie porywa, choć nie jest zła. Miasto oczywiście zachwyca, ale wydaje mi się, że Rzym był większy, a już na pewno bardziej zróżnicowany. Z bohaterami trudno się związać emocjonalnie i nawet gdy xxx ginie, chce się to po prostu przeklikać. Panowie z Ubi, chcemy czegoś nowego!

Ocena: 7+/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz